Stara sesja, jeszcze z Wału Miedzeszyńskiego.
Na targach został już tylko jeden, wybrakowany niewolnik, którego sprzedawca próbował pozbyć się za darmo, by móc pójść do domu.
Skoro nic nie kosztował, to postanowiłam mu się przyjrzeć. Najpierw sprawdziłam zdolności rozumienia w języku polskim każąc stać przez kilka minut z wypiętym tyłkiem.
Niewolnik zrozumiał polecenie, więc został przeze mnie oznaczony i zabrany.
Po dotarciu na miejsce docelowe stwierdziłam, że sprawdzę jeszcze jego możliwości motoryczne. Związałam w sposób przedstawiony na zdjęciach i traktowałam prądem, woskiem, szpicrutą oraz papierosem.
Niewolnik prawidłowo reagował na bodźce zewnętrzne. Zważywszy na fakt, iż niedawno zdechł mi pies pasterski – postanowiłam go zastąpić tymże niewolnikiem. Po wstępnych oględzinach zębów, pies trafił do klatki celem kwarantanny.
Gdy przez określony czas nie rozwinęła się u niego żadna choroba – postanowiłam wypuścić, po czym dałam zapobiegawczo szczepionkę na wściekliznę oraz prozdrowotną małą akupunkturę.
Po zabiegach weterynaryjnych pies mógł poprosić o kawałek suchej karmy (do tych celów zostały wykorzystane płatki śniadaniowe)
Po posiłku pies w końcu mógł dostać ogon. Sprawdziłam dodatkowo jego możliwości czucia w obrębie tyłka.
Na koniec, w ramach nagrody wykorzystałam niewolnika seksualnie.